niedziela, 28 października 2012

Czasy, w których żyjemy


Czytając o historii czasem zastanawiamy się nad tym, w jakich czasach chcielibyśmy żyć, gdybyśmy mieli możliwość takiego wyboru. Któż z nas nie myślał kiedyś o wynalezieniu wehikułu czasu? Niektórzy po to by naprawić błędy z przeszłości lub też by cofnąć się w czasie i przy użyciu nowoczesnej technologii zapanować nad światem. A może, żeby uczynić Polskę światowym mocarstwem (kanwa niektórych opowiadań Andrzeja Pilipiuka). Czasem można też mieć marzenie, po prostu wybrać sobie jakieś ciekawe czasy i żyć w nich, tak jak żyli zwykli ludzie. Historyk na pytanie o to, w jakich czasach chciałby żyć, choćby nie wiem jak kochał jakąś epokę historyczną, najczęściej odpowie, że najchętniej żyłby w czasach obecnych. Ja również możliwość cofnięcia się w czasie traktowałbym raczej jak przekleństwo niż spełnienie marzeń. Zagłębiając się w historię odkrywamy coraz więcej mroku. Czasy minione coraz bardziej odbiegają od pokazywanych nam w szkole obrazów walecznych rycerzy, dzielnych odkrywców, czy sielankowości nieskażonej przyrody i ożywczego braku nowoczesnej technologii. Nasza historia była okrutna, brudna i głodna. Dawniej życie było tanie, ludzie narażeni byli na olbrzymią ilość klęsk, z których większość z nas w życiu się nie spotka. Niebezpieczeństwem mógł być np. przemarsz wojska, obojętnie swojego czy obcego. Olbrzymia ilość głodnych, uzbrojonych i pewnych siebie mężczyzn, która rabowała i gwałciła wszystko co znajdzie na swojej drodze, jeśli tylko nie była trzymana w ryzach przez charyzmatycznego dowódcę, a najczęściej nie była. Kilkudniowe obozowanie armii prowadziło również do klęski ekologicznej. Najczęściej okolice takiego obozu przypominały jedno wielkie szambo, które doprowadzało do powstawania epidemii. To właśnie kolejny mankament przeszłości – choroby. Dopiero XIX wiek przyniósł rozwój medycyny, a XX świadomości społecznej o roli higieny i profilaktyki. Wcześniej ludzi dziesiątkowały choroby, które obecnie są dla nas zwyczajną, uciążliwą rutyną, jak na przykład grypa. Do tego dochodzą wszelkiego gatunku pasożyty, które były domeną nie tylko najbiedniejszych, ale również wyższych sfer. Strasznym znamieniem minionych wieków był głód. Dopiero upowszechnienie się uprawy kartofli w XVIII i XIX wiekach stopniowo zaczęło poprawiać ogólne odżywienie Europejczyków; chociaż nawet w XX wieku zdarzały się klęski głodu (wywołane sztucznie przez wojny światowe lub komunistów). Wcześniej ludzie byli słabo odżywieni lub regularnie głodowali na przednówku. Nie do zniesienia dla współczesnych było również surowe prawo, do oświecenia naszpikowane torturami i karami śmierci. To tylko największe z niebezpieczeństw historii, była ich jeszcze cała masa. Jak więc ludziom tym udało się przetrwać? W końcu ludzi coraz bardziej przybywało na świecie, stworzyli oni cywilizację, kulturę, wspaniałe wynalazki, toczyli wojny, w których byli zwycięzcy; jakim cudem im się to udało? Ponieważ wśród całej ludzkości przetrwali tylko najsilniejsi, najodporniejsi i najmądrzejsi. Nie potrzeba było spartańskiego urzędnika, który oceniał, czy dziecko jest słabe czy silne. Darwinizm społeczny skutecznie eliminował jednostki, które nie byłyby w stanie przetrwać. Panowała olbrzymia śmiertelność niemowląt, ale też z powodu braku antykoncepcji (lub jej prymitywnych form) rodziło się znacznie więcej dzieci niż obecnie. Dziecko, które przeżyło pierwsze kilka lat życia miało znacznie większe szanse dożyć nawet 60 czy 70 lat. Jednakże człowiek współczesny, o fatalnej odporności, naszpikowany alergiami, przyzwyczajony do wygód, antybiotyków, sklepów pełnych żywności i bezpieczeństwa nie przetrwałby poza XX wiekiem nawet miesiąca. Oczywiście wszystko zależy do klasy społecznej, nie zawsze można było urodzić się chłopem (choć była na to szansa od 85 do 98%), zawsze można było urodzić się możnym magnatem z olbrzymią ilością pieniędzy, prywatnymi lekarzami i nie musieć martwić się niczym tylko jeździć konno po lesie i polować. Tak jak w czasach obecnych, można urodzić się dziedzicem majątku miliarderów, lub też w slumsach Bangladeszu. Jedno jest pewne, z pewnością nie chciałbym być królem. Król to była najgorsza fucha w historii. Naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz