czwartek, 20 września 2012

Co mną wstrząsnęło dzisiejszego ranka?

Jak w każdy poniedziałek wybrałem się do kiosku po gazetę. Po powrocie do domu, z tej jakże dalekiej ekspedycji liczącej jakieś sto metrów z hakiem w obie strony, rozsiadłem się wygodnie i zacząłem lekturę. Już na szóstej stronie znalazłem informację, która sprawiła, że miałem szczerą ochotę rzucić tygodnikiem o ścianę (jak kiedyś latały nasze kartkówki z WoKu [pozdrowienia dla Pani Profesor]). Otóż gazeta, za Wiadomościami Jedynki, donosi, iż z powodu niżu demograficznego na Podkarpaciu stracić ma pracę 800 nauczycieli a w całej Polsce aż 7500 belfrów. Temat mój, więc się zainteresowałem. Oczywiście żurnaliści dane te otrzymali od związkowców z NSZZ „Solidarność”, organizacji, która na samą myśl o jej obecnych działaniach (abstrahując od jej sławnej przeszłości) wywołuje u mnie odruch wymiotny i całą swoją siłą woli powstrzymuję się od wypisania tu kilku epitetów, które mogły by podpadać pod kolegium. Wracając do sedna, według związkowców, państwo zbyt mało łoży na edukację i nie ogranicza liczby studentów kształcących się na nauczycieli. Słowa te są tak głupie, że aż smutne. Na początek mojej refleksji trzeba sięgnąć do istoty problemu, czyli osławionego „niżu demograficznego”. Słowa, które teraz przytoczę zasłyszałem od własnego ojca, który to usłyszał je od pewnego profesora biologii (choć je nieco sparafrazuję i dodam coś od siebie). W przyrodzie jest tak, że wszelkie stworzenia rodzą się i umierają, jeśli warunki sprzyjają rozwojowi, stworzeń jest więcej, jednak im jest ich więcej, tym gorzej dla nich, gdyż większa populacja to pogorszenie warunków (mniej pożywienie, więcej drapieżników). Gorsze warunki powodują spadek liczby stworzeń co prowadzi do polepszenia warunków (więcej żywności, mniej drapieżników) i tak w kółko. Człowiek, jako istota w miarę inteligentna, doprowadził do tego, że pozornie wyeliminował zaistnienie złych warunków egzystencji (nadwyżki żywności, rozwój medycyny, brak naturalnych drapieżników) i teoretycznie powinien stale się rozmnażać w postępie geometrycznym. Jednak świat nie znosi pustki i ludzie sami sobie wytworzyli sztucznie złe warunki. Mam na myśli, na przykład wojny. Ostatnia wojna toczona na naszym terenie, II Wojna Światowa, była niezwykle krwawa dla naszego narodu, jeśli spojrzelibyśmy na wykres demograficzny, w latach 1939-1945 zieje w nim olbrzymia dziura. Jednakże już po zakończeniu okupacji hitlerowskiej (pomimo dostania się w łapy komunistów) liczba urodzeń zaczyna gwałtownie wzrastać, zjawisko to nazywamy powojennym wyżem demograficznym. Od tej pory liczba urodzeń w Polsce tworzyła wykres sinusoidalny, pokolenie „wojenne” było nieliczne, więc miało niewiele potomstwa, z kolei pokolenie „powojenne” było liczne i miało wiele dzieci. I tak zaczęły się te dwa pokolenia przeplatać. Obecny „niż” jest spowodowany wciąż jeszcze nieustabilizowanymi w demografii echami wojny. Jednak, nie będzie trwał on w nieskończoność. Poprawiające się stale warunki rozwoju i brak wojen będzie powodował powolne wyrównywanie się demografii i regularny wzrost. Czytałem kiedyś wywiad z pewnym profesorem demografii, który już zapowiadał nadchodzący wyż. Jednakże dziennikarze uczepili się niżu demograficznego i wałkują go od lat. Oczywiście faktem jest, że w szkołach jest mniej uczniów, dotyczy to głównie wsi, z których ludzie wyjeżdżają do miast (głównie Królestwa Wielkiej Brytanii) co jest naturalnym procesem urbanizacyjnym. Mniej uczniów to korzyść dla szkoły, która może tworzyć mniej liczne oddziały, w których poprawia się jakość nauczania. Jest to o wiele korzystniejsze niż zwalnianie nauczycieli, którym należą się jeszcze świadczenia finansowe. Osobiście odbywając praktyki niżu nie zaobserwowałem, raczej inne problemy, ale to temat na inny raz. Teraz pora rozprawić się z argumentacją związkowców. Otóż głównym ich celem jest walczenie o podwyżki płac, bez opamiętania, podwyżki to główny cel ich egzystencji, innego się nie dopatruję. Dlatego twierdzą, że rząd zbyt mało łoży na edukację, może myślą, że jeśli nauczyciele będą więcej zarabiać to będą płodzić więcej dzieci? Otóż tym ludziom jak dotąd nikt nie uświadomił, że podniesienie płac natychmiast skutkuje wzrostem cen, zjawisko to nazywamy inflacją i jest ono, krótko mówiąc, złe. Dodatkowo, większe nakłady na oświatę spowoduje wzrost, i tak już za wysokich, podatków, a to jest zjawisko fatalne. Szkoły mają pieniądze, pożytkują je na zakup ogromnych ilości (nieraz niepotrzebnego) sprzętu elektronicznego (tu apel do dyrektorów: jak myślicie, co Wasi uczniowie robią poza szkołą? Siedzą przed komputerami! Dajcie im odpocząć od nich w szkole). Co do regulacji studentów to już kompletny absurd. Primo: sam jestem absolwentem kierunku pedagogicznego, żaden urzędnik nie zabronił mi wybrać kierunku, który chciałem studiować (gdyby spróbował, to chyba by dostał w zęby). Ja, moje koleżanki i koledzy z roku, wszyscy inni studenci przedmiotów o specjalności nauczycielskiej jesteśmy wolnymi ludźmi, studiujemy co nam się podoba i bierzemy na siebie całą odpowiedzialność za znalezienie później pracy. Ja przynajmniej nie mam zamiaru skamleć na bezrobociu: „dlaczego państwo nie powstrzymało mnie przed studiowaniem tego kierunku?!” Secundo: uczelnie wyższe mają autonomię, mogą przyjmować tylu kandydatów ile im się podoba i żaden Solidarnościowiec nie ma prawa tego zmienić. Liczba studentów i absolwentów powinna być regulowana przez egzaminatorów, nie urzędników, lub co gorsza związkowców. Taki przykład: mój rok był eksperymentem. Dziekan przyjął na studia dzienne prawie wszystkich, którzy się zgłosili (jakieś 400 osób) – z czego połowa w ogóle nie podjęła studiów (poszli głównie na prawo, na które dostali się równolegle), kolejne 40% odpadło po pierwszym semestrze (na cóż, egzamin z pradziejów ziem polskich jest dość trudny). Ostatecznie do obrony licencjata zostało nas około 80 z czego około 30 osób na specjalności nauczycielskiej. Ilu ma zamiar pisać pracę magisterską zobaczę po wakacjach. Mam nadzieję, że tym pierwszym, ambitniejszym tekstem Was nie zanudziłem na śmierć. Pozdrawiam czytających!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz